Dunaj


Idź do treści

Alpy

Zaczynamy trzeci etap naszej wyprawy-powrót do domu przez Alpy
W górę podążamy wzdłuż lewego brzegu rzeki Var,prowadzi nas wspaniała ścieżka rowerowa są miejsca do odpoczynku z woda zdatną do picia.Dojeżdzamy do rzeki Tinee i drogą d2205 przebiegającą wzdłuż rzeki wspinamy się do góry.Po drodze spotykamy rowerzystę z Francji który jedzie w tym samym kierunku.Okazuje się że jego dziadek pochodzi z Polski ,ale nie zna naszego języka

Alpy nadmorskie
Krajobraz staje się coraz bardziej monstrualny ogram Alp robi wrażenie .Pogłębia to załamanie pogody na szczęście udaje się nam przeczekać pod półką skalną ,deszcz grad i mgłę.Co jakiś czas spadają obok nas kawałki odrywających się skał.Jest więc czas by pogadać z Michelem .Pochodzi z Normandii od dóch lat w czasie urlopu objeżdża Francję dookoła .Dziś i jutro jego trasa pokrywa się z naszą.Informuje nas też że za parę kilometrów jest camping Pogoda kiepska więc perspektywa ciepłej kąpieli poprawia nam humory.Camping Municipal w Saint Sauveur sur Tinée.Okazał się fajnym campingiem nad samą rzeką Tinee.Na jego terenie jest boisko piłkarskie I korty tenisowe.Ale najlepsza była cena 11,5e za dwóch.Klijentami są tu jak widać piechurzy którzy przemieszczają sie po górach rowerzyści I motocykliści .Obok nas są rozbici Niemcy na wypasionych motorach.Michel okazał swoją gościnność częstując nas winem I ciastem.My odwazjemniliśmy się piwem.137km

28 czerwca
Dziś pogoda wspaniała od rana .Czeka nas zdobycie najwyższego punktu naszej wyprawy drogi powyżej przełęczy Col la Bonette 2802 m..Michel już dawno wyruszył Wspinamy się drogą2205 która potem zmienia się w d 64.W miejscowości Saint Etienne de Tinee, robimy na bazarze zakupy i posilamy się wpatrując się w prześliczne krajobrazy Parku Narodowego Mercantour.Miasteczko jest w pobliżu stacji narciarskiej Auron, .Stopniowo pniemy się do góry w osadzie Le Pra doganiamy Michela.Zostaje tu jednak na chwilę by odpocząć.Ja i Roman też zaczynamy jechać każdy swoim tempem..
Na wysokości mijam kaplicę i małą restauracyjkę to Bousieyas

Jedzie się coraz ciężej.Na niecałych 2300m robię sobie przystanek by się ubrać bo robi się zimno i obfotografować Camp des Fourches. Ta była osada wojskowa . Jej budowa została ukończona w 1896 roku, składa się z 26 chat w których mogło mieszkać 150 strzelców Alpejskich tzw Diables Blue..Był tu, lekarz, piec chlebowy, kuchnie, stajnie dla mułów, latryny .Było też polaczenie kablem z wioską Pra, .Alpy miały strategiczne znaczenie podczas pierwszej i drugiej wojny swiatowej.Po drugiej wojnie osada podupadła teraz są to ruiny domów.Co zakręt to myślę że za chwile będzie szczyt nic z tego ,na dodatek na poboczach jest gruba warstwa śniegu.Na całe szczęście jest wspaniała pogoda i mam okazje podziwiać wspaniale widoki.Na przełeczy jestem ok. 14.Jest strasznie zimno Kapliczka przy przełęczy 2715m.oddziela Alpy Prowansalskie od NadmorskichJadę jednak dalej do góry
Dwukilometrowa pętla wokół szczytu Cime de la Bonette, która osiąga wysokość 2802 m n.p.m. i łączy się z przełęczą Bonette z obu stron, to najwyżej biegnąca asfaltowa droga w Alpach i najwyższa przejazdowa asfaltowa droga w Europie. Wbrew wielu opiniom i źródłom (np. znak drogowy u podnóża góry) sama Col de la Bonette nie jest najwyższą przełęczą drogową w Alpach i nie ma 2802 m n.p.m., a jedynie dwukilometrowa pętla widokowa w pobliżu przełęczy wznosi się na tę wysokość. Wyższa od niej jest min. Passo de Stilvio

Przełęcz gościła kolarzy w czasie Tour de France czterokrotnie (1962, 1964, 1993, 2008) i stała się najwyższym osiąganym punktem w historii wyścigu. Podczas pierwszych dwóch przejazdów (odpowiednio z południowej i północnej strony) najszybszy na trasie był Federico Bahamontes, natomiast w 1993 roku Robert Millar, pokonując przełęcz od północnej strony, wygrał górską premię.
W edycji wyścigu z 2008 roku na górskiej premii pokonywanej od południa pierwszy był John-Lee Augustyn, który podczas pokonywania zjazdu z przełęczy wypadł poza drogę na urwisko.(Wikipedia).Drogę na przelęcz wybudowano w 1860 r.Co upamiętnia tablica na szczycie. Robię tu sobie parę fotek.i Przy przełęczy czekam na RomanaZ powrotem gnaliśmy wśród śniegów do miejscowości JarsisPo drodze na wys 2558mnpm mijamy . Fort Restefond
Strasznie zmarzliśmy i dlatego nocowaliśmy na kampingu Jarsis za 10e.Jutro atak na przełęcz Vars.

Uczestnik walk w Alpach Paolo Monelli wspominał: "Najbardziej przerażającym wrogiem była sama natura […] całe plutony były zmiatane i grzebane bez śladu, bez krzyku, bez jakiegokolwiek odgłosu, poza tym, jaki wydaje sama gigantyczna
biała masa". Grubość pokrywy śnieżnej na 2000 m. n.p.m. zimą wynosiła przeciętnie 5 m., a powyżej 3000 m. n.p.m. nawet 9 m. Lawiny zmiatały stanowiska ciężkiej artylerii. Na froncie tyrolskim zginęło ok. 150-180 tys. osób, z czego ok. 60 tys. zostało porwanych przez lawiny. Dla porównania: na froncie zachodnim w wyniku użycia gazów bojowych przez całą wojnę zginęło 25
tys. żołnierzy.

Alpy Prowansalskie
29 czerwca
Rano pogoda dopisuje fajnie nam się jedzie drogą d900 po drodze mijamy fort Fort de Tournoux ,wyglada niczym świątynie mnichów tybetańskich wydrążony w skalePo godz 9 jesteśmy na przełęczy Vars.2109mnpm .Ostatnia prosta na nią to niesamowity zastrzyk adrenaliny tym bardziej że pełno tam ludzi .
Col de Vars - wysokogórska przełęcz położona na wysokości 2109 m n.p.m. , w grupie górskiej Parpaillon w Alpach Kotyjskich we Francji.
Od strony wschodniej przełęcz ogranicza szczyt Te de Paneyron (2787 m n.p.m.), natomiast od strony zachodniej skalisty Crévoux Pic (2837 m n.p.m.). W kierunku południowo-wschodnim spod przełęczy spływa potok Rieou Monnial, prawobrzeżny dopływ Ubaye, natomiast w kierunku północnym - Torrent de Chagne, lewobrzeżny dopływ rzeczki Guil, z którą wkrótce wpada do rzeki Durance.

Przełęcz łączy dolinę Ubaye na południu z regionem Haute Embrunais na północy. Jednocześnie łączy departament Alpy Wysokie z departamentem Alpy Górnej Prowansji. Przechodzi przez nią droga D 902 z Saint-Paul-sur-Ubaye na południowym wschodzie do Guillestre na północnym zachodzie (otwarta dla ruchu od maja do października). Po stronie doliny Ubaye droga wspina się licznymi zakosami stokami T?te de Paneyron ponad wąską dolinką Rieou Monnial (nachylenie do 11%), natomiast po stronie północnej (Haute Embrunais) opada łagodniej szeroką doliną Torrent de Chagne (nachylenie do 8%). Droga, jako element strategicznego zabezpieczenia granicy farncusko-włoskiej, została zbudowana w 1893 r. przez wojsko z inicjatywy generała H. Berga, dowódcy 14 Korpusu Lyonie.
Na przełęczy wznosi się kapliczka pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Niespełna 2,5 km na północ od siodła przełęczy, przy drodze, wznosi się budynek jednego z tzw. schronisk Napoleona , wzniesiony w 1855 r. Tu również, na wysokości ok. 2000 m n.p.m., wytyczone jest wysokogórskie lądowisko dla lekkich samolotów.
Trasa Tour de France wiodła przez przełęcz 33 razy

Alpy wysokie
Z przełęczy mkniemy na łeb na szyję do miejscowości Vars ,jest to typowa wioska nastawiona na zimowy zysk pełno tu wszędzie wyciągów i zima jest to razem z pobliskimi wioskami raj dla narciarzy zjazdowych.Co ciekawe znajdujemy się na terenie Regionalnego Parku Queyras.Pędzimy drogą dN94.Widoki zarąbiste jak to w parku..Za miejscowością L'Argentiere la Bessee , małym miasteczku w Alpach Wysokich mająca niewiele ponad 2000 mieszkańców.Położony u zbiegu doliny Durance, Vallouise i Fournel, na wysokości 1000 m npm, znajduje się bogate dziedzictwo historyczne- przemysłowo ,gornicze. Jej nazwa pochodzi od jego kopalni srebra, które były eksploatowane aż do początku XX wieku. Jadąc dalej drogąDN94 na północnym krańcu wsi widzimy , ogromny posąg patrzący na Mont Pelvoux.Ma on prawie 6 metrów, został wzniesiony w dniu 17 lipca 2009 roku. Pokazuje brytyjskiego alpinistę Edwarda Whympera ktory pierwszy zdobył Barre des Ecrins (4102 m) i jest dziełem rzeźbiarza Christiana Burgera.

Na wysokości 1300m zatrzymujemy się w Briançon.Historyczne centrum jest silnie ufortyfikowane przez sieć fortów Vauban które miały bronić region w 17 wieku.Jego ulice są bardzo strome i wąskie, choć malownicze. Briançon leży u podnóża przełęczy Col de Montgen?vre , dającej dostęp do Turynu, przez to tak wielka liczba licznych umocnień ktore zostały zbudowane na wzgórzach wokół miasta, zwłaszcza w kierunku wschodnim nad miastem dominuje Fort Janus 1200 m. nad poziomem morza
Ciekawy też jest kościół parafialny, z dwoma wieżami, wybudowany 1703-1726
Wokół miasta jest dobrze rozwinięta sieć ścieżek rowerowych,zarowno dla szosowców i "górali"



Col de Montgenvre 1860mnpm zdobywam w mżawce za nią to już Włochy i otwarta droga do Turynu..Gdy czekam na Romana podjeżdża do mnie wypasiony motor i niezła laska mówi "cześć johanbiker"-.szczena mi opadła,A oni w śmiech okazało się że wcześniej rozmawiali z Romanem powiedział im o stronie i o naszej wyprawie .Jej mąż był Włochem i jak to Włoch kochał rowery .Chylił czoła dla tego co robimy i zapraszali do siebie ale mieszkali 80 km stąd .Było za późno by do nich pojechać .Przejechaliśmy dziś 112 km nocleg 20 km przed miejscowością Susa w lesie przy drodze

Piemont
30czerwca-1 lipca
Cały czas jedziemy raz ostro w góre raz w dól Obok szczyty ponad 3000m.Jest tu dużo ścieżek dla kolarzy górskich ,ale królują tu szosówki.Nad rzeką Dora Riparia natrafiamy na kolejny olbrzymi fort to Exilles.Pierwsza twierdza była tu już za czasów rzymskich wyniku rozejmu w Cherasco (28 IV 1796)Napoleon wymusił na koalicji Sardyni ,Anglii i Austrii zburzenie fortu.Tutaj był więziony legendarny człowiek w żelaznej masce.W 1818 roku zaczęto jego rozbudowę.I aż do upadku Musoliniego pełnił ważną funkcję .W1943r wyprowadzono z niego wojsko .Teraz jest to wspaniały obiekt muzealny.
Obok jest wspaniale miasteczko Exilles jest trochę w dole i dobiega z niego muzyka orkiestry dętej .Natychmiast się tam udaję i już w pierwszej uliczce dopada mnie magiczna atmosfera tego miejsca .Akurat jest pomsty w kościele a trafilem na odpust.Na ryneczku przy kościele pełno straganów z rożnymi swojskimi wyrobami.Od zabawek przez trunki po kiełbasy i sery.Wszyscy są bardzo odświętnie ubrani .Od razu wzbudzam zainteresowanie i pewien starszy pan czestuje mnie pajda chleba ze słoniną i jakąś nalewką .Potem prowadzi na wystawę sklepu mięsnego ,tam jest ryneczek tego miasteczka w jakieś skali .Na głównym miejscu oczywiście widnieje kościół z 15w.To moje dzieło chwali się z dumą.

Wedlug mapy od teraz przez ponad 140 km będziemy zjeżdżać -cudownie!
Chwilę spędzamy w Susa gdzie oglądamy Katedrę San Giusto (X w.)Założona w 1027,na planie krzyża łacińskiego, z trzema nawami i transeptem wznosi się z fasadą ustawionej na murach rzymskich . Dzwonnica jest wysoka na 51 m., w stylu romańskim, wzrosła w stylu gotyckim wieku. XV .Miasto było już znane500 roku pne, kiedy miasta takie jak Aosta i Turyn nie została jeszcze założone.Z podziwem patrzymy też na Porta Savoia lub Wrota niebios (IIIw ne)


Do Turynu docieramy za późno by coś zwiedzać ,w dodatku wjechaliśmy w takie dzielnice ze strach się bać .To był koszmar na ulicach walały się sterty śmieci a ludziom ,raczej emigrantom żle z oczu patrzyłoTuryn jest ogromny i trudno było się stąd wydostać.Za chwilę jesteśmy w innej części miasta i tu też zamknięte całe ulice ,które są jednym wielkim bazarem .Widocznie tamte śmieci to pozostałości po niedawno zakończonym chandlowaniu.Atmosfera jest tu niesamowita i ogromny ścisk .Wszystko jest bardzo tanie ,ja kupiłem sobie fajne okulary z 1e .Wszystko tu to jedna wielka podróbka.Ale asortyment niesamowicie wielki,czy to wśród ciuchów czy np. owoców .Słowem jest tu wszystko.,łącznie z kapelami które grają piosenki z swoich rodzinnych stron.Potem okazało się że przejeżdżaliśmy przez sławny targ PORTA PALAZZO
Nareszcie znajdujemy drogę ss590 i nią mkniemy do Chivasso.Faktycznie jest czas z górki.
Zatrzymujemy się tu na chwileczkę by zrobić zakupy.

Na przełomie 1918 i 1919 roku w obozie La Mandria di Chivasso były formowane polskie oddziały wojskowe złożone z jeńców armii austro-węgierskieji niemieckiej. Oddziały te zostały wiosną 1919 roku przetransportowane do Francji i wcielone do Armii gen. Hallera. Swój rodowód z obozu La Mandria di Chivasso wywodziły między innymi 72 Pułk Piechoty i 12 Pułk Artylerii Lekkiej.Śpimy za miastem nad samą rzeką Po kąpiel w takim górskim potoku to sama rozkosz przejechane 122km

Rozpoczynamy dziś kolejny miesiąc podróży.Pogoda wspaniała, jedziemy po plaskim ale wokoło ogromne lodowce Po 143 km jazdy docieramy nad jezioro Lago Maggiore.Pragniemy zatrzymać się nad nim na noc ,ale nie jest to łatwe.Cały teren jest ogrodzony przez właścicieli pięknych willi.Gdy robimy zakupy zagaduje nas Polka pochodząca z Olesna.Wyszła za mąż za tutejszego chłopaka i jest tu od dziesięciu lat,podoba jej się tutaj i mówi że zyją tu bardzo życzliwi i porządni ludzie .Informuje nas że mamy pojechać dalej za wille tam są dzikie tereny i na pewno nikt nas nie będzie niepokoił.Roman znalazł miejsce po prostu na plaży nad jeziorem gdzie wieczorem zostali tylko wędkarze no i my.Czujemy się tak jakbyśmy mieli całą noc ochronę.

Włochy -Lombardia
2-3 lipca
Dziś jesteśmy już w Lombardii . Lombardia jest jednym z najbogatszych regionów Europy i świata. Jej miasta słyną z elegancji. Przyciąga turystów kochających góry, jeziora, piękne krajobrazy, zabytki. Góry przyciągają turystów i latem i zimą. Dają możliwość uprawiania turystyki górskiej, narciarstwa, snowboardu. Klimat jest łagodny. Lombardia to kraina historyczna, bogata rolniczo. Uprawia się tutaj lombardzki ryż, pszenicę kukurydzę. Lombardia jest niezwykle piękna.
Ponieważ zmierzamy do domy najkrótszą drogą, prowadzi nas przez krainę jezior Alpejskich .Następne to szwajcarskie Lugano .Tu jeszcze bardziej widać szwajcarską klasę wszędzie .Tuz za granica co 50 m stacja benzynowa musi tu być dużo taniej.Gdy na promenadzie nad jeziorem pytamy o dalsza drogę właczają się nawet ludzie pod krawatem i w garniturze i nie kończą tłumaczenia dopóki nie upewnią się że wiemy jak jechać..Za chwilę znowu jesteśmy w Itali.Od razu widać to po nawierzchni dróg.Szczególnie niebezpiecznie jest w tunelach .Np.w Francji nie trzeba się było martwić że może być dziura i gnać ile fabryka dała ,tu nie- w tunelach na poboczach były dziury.Ale to tylko na początku ,gdy dojechaliśmy nad jezioro Como to droga jego brzegiem to raj dla rowerzystów są nawet tunele tylko dla rowerów..Widoki do złudzenia przypominają mi nadmorskie miejscowości w Chorwacji. Como jest trzecim co do wielkości jeziorem Włoch (po Garda i Maggiore). Zarazem jest to najgłębsze jezioro Alp i jedno z najgłębszych w Europie 425m. Niektóre osoby światowej sławy posiadają nad Como swoje domki wypoczynkowe, m.in. George Clooney, Madonna i Brad Pit.
Jezioro bardzo często jest wykorzystywane jako tło filmowe; tutaj kręcono sceny m.in. do filmów: Casino Royale o przygodach Jamesa Bonda (gdzie w roli Bonda wystąpił Daniel Craig) czy Gwiezdne wojny: część II - Atak klonów

Lokujemy się na brzegiem jeziora na kampingu Aurora kultowym dla surfingowców .Tuż obok jest średniowieczna mieścina San Vito z przepięknym średniowiecznym kościołem .Fajna tu atmosfera ,choć może za głośno, ale cena za dwóch to 21e .Trzeba jednak płacić za prysznic i ciepłą wodę do mycia naczyń.Dziwi mnie też stan urzadzeń elektr.,jesteśmy w środku Uni europejskiej i u nas takie obiekty są pod nadzorem .Tu chyb nikt takich rzeczy nie kontroluje.
Dalej kontynujemy podróż drogą ss38 jest w miarę mało jedziemy doliną a wokół winnice i ogromne Alpy.Wszystkie mijane wioski i miasteczka żyją też z turystów szczególnie zimą.
Od miejscowości Grosio jedziemy starą kupiecką drogą sg27 prowadzącą na przelecz Stelvio i do Szwajcarii
Tą drogą jeździ Giro Italia -chwali się miejscowy chłopak.Tu też skończyła się nasza płaska sielanka trasa wiedzie ostro pod górę.Nieszcześliwie się złożyło że przed Bormio Nie było miejsca gdzie szłoby się rozbić ,i musieliśmy to miasto jak najszybciej przejechać by za nim znaleźć nocleg.A szkoda bo Bormio odwiedzali już członkowie Imperium Rzymskiego .Ich arystokracja wyjeżdżała do Bormio, w celu skorzystania z wód geotermalnych i pięknych górskich widoków.

Miasto było dwukrotnym gospodarzem mistrzostw świata w narciarstwie alpejskim w roku 1985 i w 2005 r. Ośrodek na obszarze 75 km2 posiada 44 trasy narciarskie z łączną długością 50 km, o różnym stopniu trudności. Najdłuższa z nich ma długość 6 km, trasy obsługiwane są przez 14 wyciągów narciarskich. W kurorcie znajdują się także wypożyczalnie nart i szkółki narciarskie. Średnie roczne pokrycie śniegowe w Bormio wynosi 3 m
W Bormio regularnie odbywają się zawody pucharu świata w narciarstwie alpejskim. Trasa Stelvio (której nazwa wzięła się od przełęczy Stelvio) uważana jest za jedną z najtrudniejszych tras do narciarstwa alpejskiego.
Widać że to prawdziwy kurort przez duze k.Tuz za miastem na wysokości ok. 1300m znajdujemy jedyny lasek przy drodze i tu rozbijamy oboz .Sa slady że przed nami byli tu inni sakwiarze.dziś 131 km .Jutro atak na Passo de Stelvio.

4 lipca
Passo de Stelvio Stilfser Joch, 2757 m n.p.m. po niemiecku
"Królowa przełęczy","Rowerowa Ziemia Obiecana"i jeszcze dużo innych określeń dla tej niewątpliwie pzepięknej okolicy.By do niej dotrzeć musimy pokonać 40 ponumerowanych zakrętów Od strony naszego podjazdu są podobno 34 zakręty.
Droga przez przełęcz zbudowana została przez włoskiego inżyniera Carlo Donegani w rekordowo krótkim czasie pieciu lat 1820-25.Miała ona połączyć dawną austriacką stolicę Lombardii z resztą Austrii.
Przełęcz Stelvio gościła brytyjski program telewizyjny Top Gear .
a brytyjski dziennikarz motoryzacyjny, Jeremy Clarkson określił ten pełen serpentyn podjazd jako "najlepszą na świecie drogę do jazdy samochodem". Przełęcz jest brana pod uwagę jako miejsce ewentualnego wyścigu samochodowego w najnowszym filmie o Jamesie Bondzie.Stirling Moss wypadł z drogi tutaj podczas wyścigu samochodowego w 1990.

Przełęcz często gości kolarzy podczas wyścigu Giro d'Italia. Co widać po dopingujących napisach na asfalcieOstatni zwycięzcą na przełęczy był Thomas De Gendt w 2012.Obszar Stelvio był strategicznym miejscem w czasie Wielkiej Wojny.
Po drodze na wysokości 2320m znajduje sie kościółek z byłym cmentarzem i mauzoleum San Ranieri wybudowane w stylu rzymskiego Łuku Triumfalnego poświęcone 64 zabitym żołnierzom.Po drodze mijają nas tłumy rowerzystów i motocyklistów l ecz z sakwami jesteśmy sami.Parę zakrętów przed przełęczą okolica jest ośnieżona .Na przełęczy jak na jarmarku ,ludzie mówią w rożnych językach.Są motocykliści z Australii .Jest też polka z Krakowa która mieszka 20 lat we Włoszech i bardzo poruszona tym ze przyjechaliśmy tu na rowerach.Panorama wokoło jest przepiekna.Kupuje sobie pamiątkową odznakę za 5 e i czapkę za 10e.Przed nami zjazd 40 stoma niesamowitymi zakrętami do włoskiego Trafoi ,ale można też zjechać do Szwajcarii .Trzeba bardzo uważać by nie wypaść z trasy .Na jednym z zakrętów ekipa fotografów robi nam zdjęcia które potem można kupić za 3e

Południowy Tyrol
Docieramy do przepięknego ośrodka narciarskiego Trafoli.To nostalgiczne miasteczko, z którego pochodzi legenda narciarstwa Gustav Thöni, położone jest na wysokości 1570 m n.p.m. w sercu Parku Narodowego Stelvio/Stilfserjoch.
W miejscowości Prat All Stelvio.Zatrzymujemy się by odsapnąć i coś zjeść .Dziwi nas to że już na przełęczy wszyscy kramikarze i w późniejszych wioseczkach wszystko pisze po niemiecku i wszyscy porozumiewają się w tym języku.To samo jest tutaj Okazuje się ze Tyrol południowy do 1919 r.był częścią Austrii
Zatwierdzony w 1972 roku "Statut Autonomiczny Prowincji Bozen", zwany pakietem, gwarantujący równouprawnienie języków niemieckiego i włoskiego w całej prowincji, dwujęzyczność napisów w miejscach publicznych, nauczanie w szkołach w języku niemieckim, tworzenie niemieckojęzycznych organizacji kulturalnych, rozwiązał w znacznym stopniu narodowościowe i polityczne problemy Południowego Tyrolu. .

Dziś przed nami jeszcze jedna przelęcz- Reschenpass 1504m.Kierujemy się na nią drogą nr.40 ale tylko częściowo bo droga jest obwodnica wiosek pobliskich.Wokół widzę że jest dużo ścieżek przez nie prowadzace.Żeby nimi jechać utwierdza mnie piesza turystka wędrująca z plecakiem tak docieramy nad jeziora w miasteczku ST.Valentin imponująca jest tu kolejka narciarska na wys .2200m.Trochę dalej mamy następne jezioro i tu ciekawostka szczyt wieży starego kościoła (Graun) Graun wyłania się z wody i jest nadal widoczny;Jego historia sięga 1357 roku, a obecny kościół, został zbudowany w 1832/38. W zimie, kiedy jezioro zamarza, wieża znajduje się w odległości krótkiego spaceru. Legenda głosi, że w niektóre dni zimowych slychać nawet dzwony (które zostały usunięte z dzwonnicy 18 lipca 1950, przed utworzeniem jeziora.Wioska została zalana w 1949r.A nową wybudowano wyżej Trochę dalej widzimy pomnik "Pogromcy koni Horse Memorial "przed elektrownąi Glurns Venosta bezpośrednio przy drodze do Vinschgau. . Pomnik pokazuje jak tak zwany "Pogromca koni", jest w stanie pokonać potężne siły natury i wykorzystywać je do swoich celów. Jest więc symbolem wykorzystania energii wody do produkcji energii elektrycznej. Glurns Elektrownia została zbudowana w latach 1939 - zbudowany w 1949 roku. To była w tym czasie jednym z największych elektrowni szczytowo w Południowym Tyrolu.


Powrót do treści | Wróć do menu głównego